Sakralne budynki od najmłodszych lat budziły moją fascynację.
Jako grzeczne dziecko biegałam w niedzielne popołudnia do pobliskiego kościoła.. a tam różnie było, czasami myśli krążyły nie tam gdzie trzeba..
Najczęściej oglądałam sobie kościół.
Jest taka scena w "Mr Bean w kościele"( wiem, wiem mało ambitne kino, ale co zrobić - moje dziewczyny uwielbiają!),gdy znudzony Bean rozgląda się na wszystkie strony, zadziera głowę do góry - wstyd się przyznać,ale jakbym widziała siebie z dzieciństwa.
Rozglądałam się i zastanawiałam jakby tu można było się wygodnie urządzić i ZAMIESZKAĆ W KOŚCIELE.
Do teraz pamiętam niektóre układy przestrzenne, które się w mojej głowie wykluwały.
Na swój pokój najczęściej wybierałam jedną z bocznych naw kościelnych .
Była mniejsza i przytulniejsza od nawy głównej (salonu), a zazwyczaj posiadała piękne olbrzymie, często witrażowe okna.
Wykorzystywałam do tych "aranżacji" stan zastany czyli ołtarze (jako biurko ), figury świętych jako wymyślne wieszaki, ławy dla wiernych, świeczniki i olbrzymie żyrandole.
Wspaniała zabawa.
Nic więc dziwnego ,że wciąż zachwycają mnie podobne przestrzenie i pomysły adaptacyjne.
To jedna z moich ulubionych aranżacji:
Ta przeszło 200 - letnia kaplica ( The Chapel on the Hill) w hrabstwie Durham w Wielkiej Brytanii latami stała pusta i niszczała. Jej renowacji i adaptacji na potrzeby mieszkalne podjął się zespół architektów z
Evolution Design.
Znalezione na Minty Inspirations