To, że mniej mnie na blogu wcale nie oznacza, że zapadłam w sen zimowy, albo że przynajmniej błogo leniuchuję z wielkim kubkiem herbaty z cytrynką i 1000-stronicową powieścią idealną na jesienne wieczory. :)
To, że mniej mnie na blogu oznacza, że zajęć mam za dużo jak na jedną , jesienną polską mamę. :) i zupełnie nie mam czasu na błogie leniuchowanie czyli pisanie bloga :).
O, i to jest właśnie pierwsza rzecz, która uległa zmianie po powrocie do kraju:
Nie mam na nic czasu :).
Polacy są generalnie narodem biegaczy - ciągle gdzieś pędzą.
Powiem Wam, że to też była pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę po naszym powrocie z sielskich, spokojnych Niemiec.
Ja jeszcze rozumiem, że Gdańsk w którym obecnie mieszkamy jest taki właśnie - rozbiegany - zresztą jak i każde większe europejskie miasto ( również w Niemczech), ale my zatrzymaliśmy się początkowo w małym miasteczku oddalonym od Gdańska o 50 km, adekwatnym wielkością do miasteczek z jakimi na co dzień mieliśmy do czynienia w N. i przez pierwsze dni zastanawialiśmy się nieustannie
dokąd Ci wszyscy ludzie wokół nas pędzą?
Żartowałam nawet do męża, że może oni wiedzą o czymś o czym my nie wiemy i np. robią zapasy ?
Wody pitnej, chleba, mąki, cukru, bo większość z tych ludzi miała ze sobą jakiś tobołek ( siaty) czego w N. też się na co dzień nie widziało.
( Wiadomo do sklepu podjeżdżało się niemal pod same drzwi wozem, chyłkiem po kosz i do sklepu, droga powrotna odbywała się równie niezauważalnie) .
A tam w tym małym miasteczku Polacy roili się jak w mrowisku - napatrzeć się na to nie mogłam :).
Tylu ludzi co widziałam tam przez te pierwsze dni to w Niemczech jedynie podczas fashingów (czyli karnawałowego korowodu , podczas którego rzuca się łakociami w rozbawioną gawiedź).
Nie mam więc czasu, a to chyba oznacza , że już
w pełni wróciłam do Polski .
Jestem u siebie i wśród swoich :)
Ale zaskoczę Was - jeszcze na to nie narzekam ( tzn. tak, narzekam, bo narzekanie to moje drugie imię :, kto zna mnie lepiej wie, że jak narzekam, że mam dużo do roboty to znaczy, że jestem szczęśliwa :), a jak mi jeszcze za to szczęście ktoś kiedyś zapłaci to już naprawdę będę mogła umierać;)).
Nie mam czasu między innymi dlatego, że zbliżają się Święta i robimy z dziewczynami :
1. kartki świąteczne dla naszych polskich krewnych i zagranicznych znajomych :)
2. dekoracje świąteczne - do domu, ale i np. do przedszkola ( temat to Grenlandia więc wiadomo ; produkowanie małych Eskimosków , igloo z lodu ( znaczy z kartonu) , wypychanie piesków husky.
Dobra, żartuję.
3. bierzemy udział w festynach mikołajkowych w szkole ( celem zebrania pieniędzy na zrobienie klubiku w harcówce) - tu niestety dałam plamę, bo nie wstrzeliłam się w target, błędnie zdefiniowałam odbiorcę ( który to już raz w moim zawodowym życiu :)) i naprodukowałam zbyt kosztownych drobiazgów. Za rok się poprawię. Obiecuję.
4. Produkujemy prezenty świąteczne - wiadomo najlepsze bo ręcznie robione. :)
Także ten tego, kto marudzi, że Duch Świąt Bożonarodzeniowych umarł, niech nie narzeka, bo jeszcze nie widział najwidoczniej narodów w których WSZELKI duch wymarł ;) i niech z nami porobi kartki świąteczne i inne pierdółki coby ewentualnie tego
ducha wzmocnić.
Na to akurat możemy mieć wpływ.
Duch Świąt Bożonarodzeniowych jest darmowy, znaczy gratis, to jest w promocji (z jakimkolwiek naszym działaniem. :))
Mówisz, że nie masz czasu na "błogie leniuchowanie czyli pisanie bloga"? Dla niektórych pisanie bloga to pełnoetatowa praca, ale na szczęście można uczynić z niej jedyne lub/i dodatkowe źródło przychodu. Szaleństwo przedświąteczne mnie nie dotyczy, bo staram się mieć do tego zdrowy dystans. Z roku na roku wychodzi mi to coraz lepiej. Dobrych, rodzinnych Świąt.
OdpowiedzUsuń" Błogiego leniuchowania" użyłam celowo :). Doskonale wiem ile pracy wymaga prowadzenie bloga, choć na nim nawet nie zarabiam i nie piszę regularnie. Może trochę złośliwie i w mojej pokrętnej logice ( jak widać nie dla wszystkich zrozumiałej :))chciałam przez to dać do zrozumienia jak wielką przyjemność sprawia mi pisanie TU i jak bardzo żałuję, że mam na to tak mało czasu. A że jestem typem pracoholika toteż "leniuchowanie" u mnie jest zawsze aktywne i z reguły jest praca tyle że bardzo przyjemną. :) I nie chciałam nikogo urazić. Podziwiam regularnie piszących blogerów.:)
UsuńA co do Świąt, to też zachowywałam długo zdrowy dystans.:) Do czasu kiedy pojawiły się dzieci. A dzieci jak to dzieci, uwielbiają ten czas i nie mam zamiaru im tego psuć , tylko im w tym towarzyszyć. Więc wycinam te bałwany , wieszam lampy, a przede wszystkim fajnie spędzam razem z nimi czas - po prostu się bawiąc ( i robiąc fajne rzeczy). Czy można zachować dystans do zabawy? :) I jeszcze jedna sprawa: wróciliśmy po 3-letniej emigracji do kraju i wszyscy b.b.b. cieszymy się na wreszcie w pełni rodzinne święta.Tylko tyle i aż tyle. Pozdrawiam, życząc równie przyjemnych i rodzinnych Świąt.
Ten bałwanek jest świetny :) My też będziemy robić takie kartki, ale na kiermasz świąteczny w szkole. Pieniądze pójdą na schronisko :)
OdpowiedzUsuńLubię takie akcje, choć jeszcze 4, 5 lat temu nie miałabym czasu by wziąć w nich udział..:) Teraz nadal nie mam czasu, ale zmieniło się podejście :). A inspiracją byli ludzie, którzy przecie z tej samej gliny ( w wiecznym "niedoczasie"), a jednak ZAWSZE tłumnie biorą udział.:) To jest fajne :).
UsuńDla mnie blogowanie to również odpoczynek i przyjemność. Kartki świąteczne wyszły Wam bardzo ładne. My też robiliśmy swoje z dziećmi na kiermasz w przedszkolu:)
OdpowiedzUsuńW tym roku u nas przedświąteczny czas jest spokojny, mimo że mamy naprawdę dużo pracy. Tydzień przed świętami mam jednak zaplanowany jako wolny i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńBrawo dziewczyny! Kartki z bałwanem i z choinkami- wygrywają!
OdpowiedzUsuńObie kartki tego samego autora.:)( autorki :))
UsuńJakie ładne rzeczy z lisełami i kotełami, ja bym wszystko wykupiła!
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś z tym niemieckim spokojem, myślałam, że jest dokładnie na odwrót...
Nie wszystko na tym stoisku było moje :) Mamy zdolne mamy w klasie u starszej :).
UsuńA co do Niemiec, to wiesz żyliśmy na prowincji a nie w Berline, Monachium, Hamburgu i innych ..
Duże miasta rządzą się odmiennymi prawami. Ale generalnie , na co dzień u nas i w okolicy zabijała mnie martwa cisza, nawet psy jakoś nie szczekały :)( choć niemal w każdym domu był jeden ). A ludzie raczej się " oszczędzali" :), mało ich było widać. Dlatego takie wrażenie zrobili na mnie rozbiegani rodacy po powrocie do kraju :)
No cóż, Polacy są bardzo przedsiębiorczym i pracowitym narodem. ^^
UsuńStrasznie podobają mi się takie akcje :) Tylko szkoda, że są tak szumnie organizowane dopiero przed świętami, a nie cały rok.
OdpowiedzUsuńPiękne świąteczne kartki :) Ja mieszkam w dużym mieście ale staram się "nie gonić" i dobrze mi to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńFajne ręcznie robione ozdoby. Ja robię bombki. :)
OdpowiedzUsuń