sobota, 27 sierpnia 2016

Jak zgubić się w kaszubskich lasach



Kościół pod wezwaniem Św. Judy Tadeusza w Lizakach                                                            Foto : Design Your Home with me

Dzisiejszy wpis będzie dowodem na to, że każdy źle rozpoczęty, pochmurny, deszczowy i marudny dzień może zakończyć się inaczej niż się zapowiadał :).




Kilka dni temu, w taki właśnie dzień mąż zarządził wycieczkę krajoznawczą


po Kaszubach.



Marudziłyśmy strasznie, bo po pierwsze padało, po drugie  się nie wyspałyśmy, ( bo sąsiedzi znów urządzili 2-dniową imprezkę, ach to niegdysiejsze, niemieckie Totenstille!  - miało chyba jednak jakieś plusy :)  ), a w dodatku sporządziłam listę WAŻNYCH spraw  i właśnie miałam zacząć ją realizować.

A tu masz ci los!

Mąż się uparł, porwał nas nadąsane i naburmuszone i wywiózł hen daleko w kaszubskie lasy.
Widać odezwał się w nim stary wagabunda, bo ku jego wielkie uciesze udało mu się nawet w tych lasach zgubić.

Przyznaję, że byłam mocno niezadowolona, bo ja takie gubienie się w lasach bardzo lubię i jestem zawsze chętna, ale jak mam lat od  18 do 28, a może nawet i więcej, ale za to jak nie siedzą za mną w samochodzie dwie nadąsane panny lat 4 i 9 - wiecznie gotowe ( pod byle pretekstem)  rozpocząć 3 wojnę światową i wydające z siebie dźwięki jakich cywilizowany świat nie słyszał.

środa, 24 sierpnia 2016

Polska pachnie




Jabłka z naszego wakacyjnego, tymczasowego ogrodu :)


Powoli "odpoczywamy" sobie po trudach podróży i oswajamy na nowo z Polską.

Pierwsze co mnie mocno zaskoczyło to to, że


 Polska pachnie




Oczywiście, bywa, że i śmierdzi np. nasze gdańskie podwórko w ogóle się nie zmieniło przez te 3 lata i nadal cuchnie uryną ( szczególnie o tej porze roku : turyści + autochtoni + upał + piwo + wino + inne trunki). :).

Ale zasadniczo Polska pachnie.

Mieszkaliśmy ostatnie 3 lata na niemieckiej, bardzo malowniczej wsi, niedaleko krzaków bzu na ten przykład i one niemal w ogóle nie pachniały!
Otwierałam okno, a nawet okno tarasowe, w sensie takie na 2 metry, zaciągałam się i...
 nic.
A bez bujny dosłownie 10 metrów od domu rósł.
Kiedyś nawet obudził się we mnie dziennikarz śledczy i pożyczyłam od męża drabinę, postawiłam pod bzem, wdrapałam się na 5 szczebel i zaczęłam z bliska wąchać.
Zerwać się jednak nie odważyłam bo w Niemczech nie bardzo można. Tzn. nie ma oficjalnego zakazu, szczególnie jak bez "niczyj", ale nie uchodzi i nie wypada, bo to nie Twoje i nie rusz.
Boś burak, cham albo inny emigrant.

Tak się tam stresowałam, że nawet dzieciakom kwiatków polnych na wianki zrywać nie pozwalałam.:) Kwiatki to się kupuje w tym sklepie na wielkie" L ", albo "A", a czasem na "E "a nawet na "G" .
hehe
Wracając do bzu, stałam na drabinie i wąchałam i jakby, jakby coś tam delikatnie poczułam!

wtorek, 23 sierpnia 2016

Dom





Miałam małą przerwę, ale chyba mi wybaczycie, bo powód był naprawdę ważki. :).

Pisałam Wam w poście "Widok z okna", że żegnamy się z naszym obecnym miejscem zamieszkania .
Pożegnaliśmy się nie tylko z miejscem - domem w którym przebywaliśmy ostatnie 3 lata, ale i krajem.

Pożegnaliśmy się z życiem na emigracji, które szczególnie w ostatnim roku mocno nas wszystkich zmęczyło.
Może jak w tej starej emigranckiej piosence : zbyt długo śpiewał nam ten obcy wiatr...:)