Straszyłam Was jakiś czas temu we wpisie BLOKOWISKA cz.1 , że będę do tego tematu ( zabudowy osiedlowej) powracać :) .
I oto jestem z kolejnym ( niestety nie ostatnim! :)) wpisem poświęconym temu zagadnieniu .
Jakiś czas temu wpadł mi w rękę zbiór tekstów publicystycznych
Waldemara Łysiaka "Łysiak na łamach "
z lat 70-tych i
80-tych, publikowanych w różnych pismach o wszechstronnej tematyce;od architektury począwszy, poprzez historię, oświatę, po takie zjawiska jak korupcja. :)
Pomimo upływu czasu teksty wydały mi się
zadziwiająco aktualne.
Wystarczy przyjrzeć się choćby samemu podziałowi na bloki tematyczne i niektóre z rozdziałów: Architektura i budownictwo ("Rejestr grzechów głównych wieżowca", Zbrodnia niedoskonała"), Szkolnictwo ("Dywersja edukacyjna", "Nadprodukcja uczonych"), Lechistan w oczach Zachodu (Suplement do "Galerii fałszerstw", Co jest grane w tym kraju?):) i wiele, wiele innych.
Oczywiście szczególną uwagę zwróciłam na wszystko co dotyczy
architektury i urbanistyki
tym bardziej, że odzwierciedla mój osobisty pogląd na architekturę "osiedlową" minionego i bieżącego stulecia i jest idealnym uzupełnieniem pierwszej części wpisu na temat blokowisk.:)
Łysiak porusza w swych felietonach różne problemy, analizuje wpływ wieżowców na życie i zdrowie człowieka , porównuje wcześniejsze koncepcje urbanistyczne tradycyjnych miast (ze swoim centrum ) do koncepcji osiedli mieszkaniowych powstałych w XX w., ale mnie najbardziej zaciekawiły jego rozważania na temat
wpływu architektury blokowisk na zdrowie człowieka;
W artykule z 18 stycznia 1976 roku w "Kulturze" pisze :
"...Tragedia wypływająca z naszego budownictwa mieszkaniowego polega na tym ,że architektura i urbanistyka kształtują ludzi .
Realizując takie a nie inne koncepcje mieszkalnictwa, dajemy społeczeństwu taki a nie inny język, który będzie modelował myśli, zachowania i kulturę użytkowników tej architektury przez długie lata.
Jak stwierdził podczas pobytu w Polsce w roku 1977 wykładowca uniwersytetu w Durban, prof. Michał S. Zawadzki: " Cała otaczająca nas architektura w pierwszym rzędzie atakuje podświadomość i w konsekwencji może albo zbudować podświadomość uszlachetnioną, albo ją wykoślawić".
Polska jest krajem architektonicznie i urbanistycznie zamordowanym. Od nas wszystkich zależy, czy dokona się cud zmartwychwstania"...
Niestety mam wrażenie, że cud zmartwychwstania polskiej architektury jeszcze się nie dokonał ..i nie zapowiada się by to się miało w najbliższym czasie zmieniać.
I jeszcze jeden "smakowity" fragment z tego samego artykułu:
"...Znany urbanista, prof. Kazimierz Wejchert, mówiąc o coraz gorszym poziomie studentów, którzy dostają się na wyższe uczelnie, wyraził opinię :" Wpływ przestrzeni stereotypowej na mieszkańców istnieje i jest ujemny. Studenci pochodzący z nowoosiedlowych M-3 i M-4 będą mniej podatni na program dydaktyczny. Trzeba w nich bowiem przełamać obciążenia psychiczne ."
: )
I dalej w tym samym artykule kolejna ciekawostka :
"...Deformacje psychiczne są pochodną deformacji organizmu, czyli po prostu chorób, które wywołuje bądź intensyfikuje nowe budownictwo żelbetowe.
Beton , który nie "oddycha" tak jak mur ceglany i lubi zawierać związki radioaktywne, nie jest zdrowy, co Francuzi udowodnili posługując się instynktem zwierzęcym podczas doświadczenia, które stało się już legendarne.
Na jednaj z ferm wybudowano trzy chlewy o identycznym komforcie - drewniany, ceglany i betonowy - dając świnkom wolny dostęp do każdego.
Wszystkie świnie zamieszkały w drewnianym. Drewniany chlew rozebrano i wówczas wszystkie świnie przeniosły się do ceglanego. gdy rozebrano ceglany chlew, wszystkie świnie koczowały na wolnym powietrzu.
Ani jedna nie wprowadziła się do betonowego !.."
Niestety
świnki okazały się być mądrzejsze od ludzi .
Smutne to.
I na koniec jeszcze jeden cytat z tego samego artykułu W. Łysiaka:
"...te ciasne mieszkania-klatki dopasowane są do modelu życia, który za 20-30 lat będzie koszmarnym anachronizmem, i co wówczas zrobimy z tymi Himalajami żelbetu szpecącego Polskę od Bałtyku po Tatry?- trwałość bloków będzie dłuższa od tempa przemian, skąd nasze wnuki sprowadzą tyle dynamitu , by tę ohydę wysadzić w powietrze?..."
O jak bardzo się pan Łysiak pomylił w ocenie, jak wielkim optymistą w całym swoim pesymizmie był !
Nie dość że nikomu do głowy nie przychodzi by żelbety wysadzać, to do dla wielu stały się lepszą alternatywą od współczesnych strzeżonych osiedli apartamentowych gęsto usianych, może już nieco bardziej rozrzeźbionymi i bardziej "dekoracyjnymi", ale wciąż "koszarowymi pudełkami ".
Mnie zastanawia, czy przyjdzie w przyszłości taki moment, kiedy zatęsknimy za tymi blokowiskami, gdy już ich nie będzie? [Maja]
OdpowiedzUsuńNawet nie chcę się nad tym zastanawiać :) Mnie najbardziej wkurza to ,ze żelbety mają się dobrze , a mnóstwo pięknych zabytkowych obiektów ( które pamiętam!) zostało zniszczonych,spalonych itd.. To jest współczesne barbarzyństwo i boli to że w majestacie prawa :(
UsuńMnie osobiście blokowiska trochę przerażają. Sama wychowywałam się w domku, blok więc zawsze kojarzył mi się z ograniczeniem wolności...
OdpowiedzUsuńPolecam wyborny program "Polska dobrze zaprojektowana" na Domo+.
OdpowiedzUsuńPisałem o nim ostatnio tutaj: http://mynameisaks.com/podaj-popkorn-polska-dobrze-zaprojektowana/
Jeden z odcinków poświęcony był nowym blokowiskom.
Dzięki, chętnie obejrzę, a o nowych blokowiskach również planuję wpis :)
UsuńBlokowisko to nie miejsce, to styl życia ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHe dobre :)
UsuńZa dzieciaka mieszkałam w bloku i przyznam szczerze, że nie wspominam tego zbyt dobrze. Awantury zza ściany, hałasy, muzyka a często nawet strach przejść wieczorem koło osiedlowych chłopaczków.
OdpowiedzUsuńZdjęcia robią wrażenia! Ja bardzo dobrze wspominam sobie mieszkanie w bloku w dzieciństwie. Mnóstwo dzieciaków, na każdym piętrze ludzi, których znam i którym ufam... :)
OdpowiedzUsuńJestem b. Ciekawa Twojego wpisu o nowych blokowiskach. Sama w takim mieszkam i mimo wszystko zauwazam dosc spore roznice porownujac z tymi zelbetonowymi z czasow komuny.
OdpowiedzUsuńTa grafika robi mocne wrażenie. :) W dzieciństwie mieszkałam w blokowisku, miło wspominam te podwórkowe zabawy, zawsze wtedy ktoś był na podwórku, z kim można było poszaleć, nie trzeba było się specjalnie umawiać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się taka grafika. Sama wychowywałam się w takich blokowiskach, ale osobiście chyba wolę bardziej kameralną atmosferę :P
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia bloczydeł są niesamowite...
OdpowiedzUsuńwnuki wyemigrowały, ohyda została
OdpowiedzUsuńSmutne to ,ale tak właśnie się stało..:(
UsuńZanim położycie blachodachówkę to polecam ten artykuł https://polskiebudowlane.pl/portal/blachodachowka-z-posypka-wady-i-zalety/. Może pomóć w wyborze. Ja jestem zdania, że lepiej dowiedzieć się jakie są zalety i wady poszczególnych rozwiazań żeby później nie żałować.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń