Archiwum rodzinne |
Tytuł powyżej nie jest wbrew pozorom gazetowym czy internetowym anonsem.
A szkoda!
Wyobrażacie sobie taki nowy lifestylowy trend?
Masowy wysyp ogłoszeń o tresci: “Zamienię mojego nowego Panasonica 55 cali, stan idealny, prawie nieużywany na stary, dębowy, duży stół rodzinny. Może być rozkładany.“
znalezione na lovelylife.se |
Marzenie.
Nasze DOMY od dziesięcioleci ulegają przeobrażeniom; kiedyś
centrum
domu stanowiła kuchnia z piecem na którym podskakiwały garnki i właśnie stojący w głównym pomieszczeniu z kuchnią duży, rodzinny
stół
Stół , przy którym skupiało się życie całej rodziny, przy którym jadało się czasem biedniutkie posiłki, ale co ważne - jadało się je razem.
Ten czas był celebrowany bo i często do garnka nie było co włożyć, wiec każdy posiłek był niemal święty .
Święty
był tez stół.
Nie można było do niego zasiadać z brudnymi rękami , kłaść czapki , grzebienia , pieniędzy ...
Musiało to być na tyle silnie wdrukowane w podświadomość, że sama pamiętam z dzieciństwa tego typu nakazy i zakazy choć w naszym blokowym mieszkaniu nie było już prawdziwego stołu tylko wciśnięta w kąt salonu , charakterystyczna dla meblościankowego okresu w PRL-u ława z fotelami.
Skansen we Wdzydzach Kiszewskich - wnętrze typowej chaty kaszubskiej Foto: Design Your Home with me |
Przy stole dzieci odrabiały lekcje, przy stole zapadały ważne ustalenia rodzinne, pertraktacje handlowe i małżeńskie :). Stoły się dziedziczyło z pokolenia na pokolenie, pięknie zdobiło obrusami ręcznie haftowanymi, dostosowanymi do różnych okoliczności i świąt.
W nieco bogatszych domach, w których funkcja gotowania została już oddzielona od reszty domu - miejscem centralnym , w którym krzyżowały się drogi wszystkich domowników i ich gości była jadalnia - osobne pomieszczenie , z reguły luksusowo wyposażone.
Skansen we Wdzydzach Kiszewskich - wnętrze dworku z Luzina Foto: Design Your Home with me |
Poniżej zdjęcie oryginalnego planu wnętrz, przepięknego mieszkania w gdańskiej kamienicy z 1905 roku , z wyeksponowaną jadalnią ( zaznaczyłam białą strzałką ) - idealnie obrazuje tezę o jadalni stanowiącej centrum domu .
Tutaj jadalnia znajdowała się od południa, od ogrodu ( cisza, spokój, wypoczynek! ), pięknie doświetlona przylegała do przeszklonej z 3 stron werandy. Było to najbardziej efektowne pomieszczenie w całym mieszkaniu.
Przez jakiś czas zastanawialiśmy się nad kupnem tego domu ( tzn. zastanawiał się mój Mąż , bo ja decyzję podjęłam jak tylko weszłam do tego wnętrza!). Bardzo długo nie mogłam się uwolnić od myśli o tej kamienicy i do teraz mam katalog ze zdjęciami które sobie od czasu do czasu oglądam .
Mówię zawsze o niej "Mój Dom" i wszyscy domownicy wiedzą , który dom mam na myśli :)).
Rzut mieszkania w domu z 1906 roku - Gdańsk |
A teraz dla odmiany przyjrzyjmy się naszym współczesnym mieszkaniom .
Gdzie znajduje się ich centrum?
Tak , słabo rozgrywam sprawę , bo odpowiedź znają wszyscy, nawet Ci, którzy jedynie nagłówek posta przeczytali. :)
W większości współczesnych mieszkań i domów CENTRUM stanowi salon wraz z luksusowym kompletem wypoczynkowym, mikrym kawowym stoliczkiem i telewizorem wokół którego skupia się całe życie rodzinne.
Telewizor jako sakrum.
Telewizor jak ołtarz. :)
W dużym stopniu za ten stan odpowiedzialna jest architektura modernistyczna i postmodernistyczna, a przede wszystkim jej enfant terrible czyli idea osiedli mieszkaniowych .
Tak, tak tutaj znów wracam do mojego ulubionego architektonicznego chłopca do bicia, czyli do BLOKOWISK> :) i niedobrego wujaszka Le Corbusiera...
Mieszkania w takich przybytkach musiały być okrojone do niezbędnego minimum. Zabrakło miejsca na duży rodzinny stół, walczyło się o każdy centymetr przestrzeni .
W lilipucich kuchniach można było co najwyżej umieścić lilipucie stoliczki, najlepiej ze składanym blatem montowane na ścianie.
Mam wrażenie, że tutaj zaczęła się degradacja życia rodzinnego, które tak symbolicznie scalał tytułowy stół...Jak go zabrakło , coraz częściej jadało się osobno , coraz mniej rozmawiało, albo jadło się patrząc jednocześnie w tv.
Może demonizuję problem, ale w końcu nasze życie składa się z drobiazgów!
I jeszcze Wam opowiem jak u nas wyglądała sytuacja.
W Polsce, mieszkanie było dość małe i z dużego stołu nie korzystaliśmy na co dzień ( jedynie od święta). Dzieci były jeszcze malutkie i główną ich życiowa przestrzenią była podłoga :). Ale jadaliśmy razem ( na małym stoliczku salonowym).
No i był telewizor w salonie, a jakże ! .
Wprawdzie my już z niego raczej nie korzystaliśmy ,ale dzieciaki i owszem - oglądały bajki.
Nasze mieszkanie emigracyjne jest dość spore ( i bardzo tymczasowe!). Mało mebli z Polski zabraliśmy i raczej "meblowaliśmy się" na miejscu, a że jak już wiecie uwielbiam starocie toteż bardzo szybko trafił do nas duży, rozkładany,rodzinny stół ;).
Taki na 12 osób.
Nie jest szczególnie stary ma może około 40 , 50 lat.
Ale od pierwszego dnia stał się domowym CENTRUM.
Design Your Home with me |
Wszystko co robimy robimy przy stole, dzieci mają wprawdzie swoje biurka i stoliczki ,ale zawsze ciągną do dużego. ( Na co narzeka mój mąż :) )
Każdy gość, który do nas trafia od razu siada przy Stole.( Co zabawne każdy z naszych nielicznych gości ma swoje ulubione miejsce i zawsze się na nim instaluje! ).
Posiłki staramy się jadać razem, na stole stoją zawsze świeże kwiaty , lampiony i inne drobiazgi robione przez dzieci.
Nie wyobrażam sobie żebyśmy przeprowadzając się nie zabrali ze sobą stołu.
Żałuję wprawdzie, że go pomalowałam na biało ( był nieco zdewastowany) i ze nie zadałam sobie trudu by go odnowić i pozostawić w naturalnym kolorze, ale i tak go lubię.
Wiem, że obecnie stoły wracają do łask, coraz częściej ( na szczęście!) klienci proszą o wygospodarowanie przestrzeni na rodzinne posiłki, ale generalnie nadal takie miejsca walczą o prym z częścią wypoczynkową usytuowaną wokół telewizora.
Design Your Home with me |
Ja nie mówię, że oglądanie telewizji jest bezwzględnie złe. Zwracam tylko uwagę na to , że niedobrze się w rodzinie dzieje jeżeli telewizor jest domowym centrum!
PS Tak, nie mamy telewizora.
Tak , moje dzieci oglądają bajki, ale te które razem wybieramy i wtedy gdy jest na to czas.
Tak, wiem ,że pewno jak podrosną to się to zmieni. Ale na razie jest fajnie i mam nadzieję ,że coś im w głowach z tego trybu życia pozostanie i że będą dokonywać przemyślanych wyborów.:)
Tak , czasami robimy wieczór filmowy i oglądamy 2 kinowe filmy z rzędu.
A tytuł posta pochodzi z wiersza Andrzeja Warzechy " Zamienię ..."
Lubię takie posty! Przypominasz o tym co ważne a co czasami nam uleciało! Zasłonię telewizor stołem :)
OdpowiedzUsuńDzięki ! Z tym zasłanianiem dobry pomysł :).A wiesz ,że znam rodzinę ( całkiem młodą , albo w sile wieku - ocena się zmienia wraz z przybywaniem lat oceniającemu ;))w której na telewizorze ( starego typu) wisi piękny obrus i stoją kwiatki ! Prawie jak stół.
UsuńMyślę,że można pójść o krok dalej. Oddam 5 smartfonów za jeden stół. Opowiadał mi jeden ksiądz, że w latach 80-tych i 90-tych zalecał rodzinom wywalenie ławy i telewizora w ramach terapii rodzinnej. Obecnie zaleca wywalenie telewizora z sypialni i smartfona z domu...z tych samych pobudek. Kocham stoły. Rodzinnych, dużych, mamy kilka. Jest to pierwsza rzecz, jaką kupuję w kolejnym kontraktowym mieszkaniu. Nigdy nie pozwalam dzieciom na jedzenie na kanapie, fotelu, podłodze...a gdy oni zasiadają choćby do kanapki, zasiadam i ja. Stół jest dobry na wszystko. Dziękuję Ci za ten wpis :)
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za Twój :). To z terapią małżeńską -dobre, nie wpadłam na to. :). U nas najmłodsze dość w bajki wciągnięte i jakbym pozwoliła to mogłaby tak siedzieć i oglądać. Na szczęście zawsze zrezygnuje z bajki jak zaproponuje się jej jakąś wspólną aktywność. Myślę,że tak to działa i na dorosłych; te telewizory , smartfony zastępują nam coś czego brak , a często brak bo łatwiej o smarfona niż o dbanie o to COS i koło się zamyka. Pozdrawiam!
UsuńZgadzam się całkowicie- dla rodziny stół jest ważny :) Ale co jeśli ktoś stołuje się na mieście, nie zaprasza gości albo mieszka sam? :) Centrum naszego domu powinno odpowiadać temu co dla nas najważniejsze. Może nim być też łóżko w rozmiarze king size, biurko albo kanapa :) O wiele lepiej nie mieć stołu wcale, niż mieć taki, do którego nie ma komu siadać :)
OdpowiedzUsuńOczywiście , zgadzam się . We wpisach rozważałam tylko sytuację rodzin. :) Jak mieszkałam sama nie miałam stołu rodzinnego :). Ale jak już mieszkałam ze współlokatorem to mieliśmy stół , przy którym od czasu do czasu się spotykaliśmy :) . Sami ,albo ze swoimi znajomymi. Wspominam te czasy bardzo dobrze.
UsuńJa się wychowałam najpierw w bloku z ławą...rzadko jadaliśmy wspólnie posiłki. Potem była przeprowadzka do domu z posiłkami jadanymi dużej kuchni przy dużym stole...
OdpowiedzUsuńTeraz wróciłam do bloku i starałam się tak urządzić małą przestrzeń aby stołu nie zabrakło. A i telewizor tez jest. Choć ja mogłabym żyć bez...
pzdr
U mnie było podobnie. A telewizor niech będzie czemu nie byle nie jak "ołtarz" :)
UsuńU nas stół nie taki duży (marzenia!) ale jednak w centrum. Goście zawsze przy stole, posiłki przy stole... może dlatego, że nigdy nie dorobiliśmy się kanapy z prawdziwego zdarzenia? Takiej do wylegiwania się... Telewizor był i się zmył :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak podejrzewałam :)
UsuńŚwietny tekst i zdjęcia. Jestem sentymentalna, zbieram stare rodzinne fotografie, pamiątki i żałuję, że nikt inny o tym wcześniej nie pomyślał. Mam w domu telewizor, ale jest on rzadko używanym meblem, bo nie chcę żeby moje dzieci myślały, że czas wolny można spędzać tylko przed TV. I stół też mam, bo (na szczęście) mam małą blokową kuchnię, w której nawet mały stolik się nie zmieści :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńWitaj dzięki za miłe słowa. No widzisz jesteś przykładem ,że można mieć i stół w blokowym mieszkaniu! A co do zdjęć też uwielbiam i mogę oglądać nawet cudze ( niedotyczące mojej rodziny ) - co czasem budzi zdziwienie i muszę się czasami z tą swoją pasją kryć hehe
UsuńA to prawda, smutna prawda z tym brakiem stołu. Pamiętam , że jak nie miałam jeszcze dzieci to zawsze mówiłam, że posiłki będziemy jadali razem i to będzie Nasz czas. I udało się! Walczę o te wspólne minuty razem i się udaje. W końcu fantastycznie po całym dniu usiąść sobie z moją ferajną przy kolacji i posłuchać co tam ciekawego w przedszkolu się działo:)
OdpowiedzUsuńFajnie ! Poza tym przy takim stole można robić różne rzeczy, nie tylko jeść . A najważniejsze żeby być razem. :)
UsuńMam telewizor, bo przydaje się do grania na PS ;) Ale z telewizji coraz częściej myślimy, żeby zrezygnować, bo i tak się jej u nas nie ogląda. Za to mieszkanko mamy małe, dwa pokoje, więc ciężko mówić o salonie z kącikiem kawowym i tv, bo główny pokój spełnia funkcję mojego biura, salonu i jadalni ;) Mamy stół, przy którym zmieści się co prawda tylko 6 osób i to jak się go rozłoży, ale rozkładamy go często :) Ale czas spędzamy wspólnie głównie na podłodze, bo na tej wysokości funkcjonuje obecnie nasza 13-miesięczna córka ;)
OdpowiedzUsuńNo tak znam to . :) Podłogowe obiady tez pamiętam i miło wspominam :)
UsuńREWELACYJNY WPIS...
OdpowiedzUsuńno i tez wlasnie zdalam sobie sprawe, ze zaczynam czekac na Twoje wpisy...
dziekuje! MO
Oj jak miło :)! I jak zobowiązująco ;). to ja dziękuję ,że zaglądasz!
Usuńo TAK kiedys rodziny spotykaly sie przy stole i bylo gwarno od rozmow a teraz, nawet obiad je sie przed telewizorem
OdpowiedzUsuńWłaśnie ! I jak to się już wie i widzi to zawsze można próbować zmienić :)
UsuńW mieszkaniu, które wynajmujemy nie było stołu. Stała za to wielka komoda na telewizor. :) Pozbyliśmy się jej zaraz na początku i w to miejsce wstawiliśmy prawdziwy, jadalniany stół. :) A na kanapie siedzimy sobie, kiedy chcemy się bardziej zrelaksować.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis i tytuł! :)
Dziękuję :). Komody na telewizor to temat na osobny post..:) Swego czasu zaprojektowałam taką komódkę, którą widać na przedostatnim zdjęciu i nie ma osoby która widząc ją by nie spytała :" A gdzie telewizor?".:) Nie muszę chyba mówić ,że nawet do głowy mi nie przyszło, ze to będzie "komoda pod tv" :)A dla Was brawa za stół ;)
OdpowiedzUsuńChodzi o tą beżową komodę? W życiu bym na niej nie dała telewizora. :D To by chyba nie wyglądało za dobrze. Bardzo lubię komody w tym stylu. Wyjdzie na to, że ciągle Cię chwalę, no ale co poradzę, piękna jest. :D I całe otoczenie bardzo w moim stylu. Nawet klocki dobrze się wpasowały w kontekst!
UsuńDzięki wielkie :). Wiesz , ja na komplementy bardzo łasa jestem , bo w domu nie chwalą to założyłam blog hehe.
UsuńA do komody przywiązana jestem i choć mąż narzekał to targaliśmy ją z Polski...
I powiem Ci ,że klocków to ja nawet nie zauważyłam jak zdjęcie robiłam..Już dawno stwierdziłam ,że trzeba się pogodzić na czas jakiś z krajobrazem porozrzucanych klocków ,lal i innych dziecięcych gadżetów i prawie ich nie zauważam. Za parę lat pewno to minie i będę za tym tęsknić :)
Hahaha, tak się właśnie zastanawiałam czy były świadomym elementem kompozycji, czy znalazły się tam przypadkowo. :D
UsuńTeż nie mam telewizora. Za to mam wielki stół, przy którym "dzieje się życie" :)
OdpowiedzUsuńTelewizora nie posiadam i jest mi ztym dobrze:)
OdpowiedzUsuńA lampy ogrodowe w Krakowie? Jakieś konkretne rozwiązania przychodzą Wam do głowy? Może coś z tego - https://bercal.pl/produkty/oferta/oswietlenie-zewnetrzne-ogrodowe-i-uliczne/ ? Ewentualnie inne? Na które warto postawić?
OdpowiedzUsuń