sobota, 12 grudnia 2015
STARY DOM
Od kiedy pamiętam fascynowały mnie stare domy, stare mieszkania , siedliska - z klimatem i własną historią.
Jako 9, 10 -letnie dziecko miałam piękny sen, który często do mnie powraca z różnymi modyfikacjami czasoprzestrzennymi: wchodzę do jednego z pomieszczeń w starym domu , który teraz należy do mnie i mojej rodziny :)).
Otwieram duże, drewniane pięknie rzeźbione drzwi i wchodzę do gabinetu z książkami i starym biurkiem.
Pokój wygląda tak jakby właśnie ktoś go opuścił; na biurku leżą otwarte książki, okulary, kartki. Podchodzę do biurka i z namaszczeniem otwieram kolejne szuflady.
Czuję się jak intruz z jednej strony, ale z drugiej jak odkrywca.
Powoli przeglądam stare fotografie, zapiski i inne drobne przedmioty.
Wiem, że zadbam o ten dom i o historię ludzi którzy w nim mieszkali.
I jestem strasznie szczęśliwa i dumna z jego posiadania i połączona jakąś mistyczną więzią z jego historią.
W kolejnych modyfikacjach sennych powracam do tego domu, który rozrasta się do niebotycznych rozmiarów, a ja odkrywam coraz to nowe pomieszczenia, schowki pod schodami, ukryte wnęki za półkami :), strychy i piwnice.
Uwielbiam te sny.
Moja rodzina ta, którą znam nigdy nie dziedziczyła żadnego domu po przodkach.
Ja sama dzieciństwo spędziłam w bloku :), na 50 m2, więc naprawdę nie wiem skąd takie sny i marzenia :).
Podobno mój pradziadek ze strony ojca wychował się w takim domu, ale później coś poszło nie tak, zawieruchy życiowe, wojny i po domu została na wpół rozebrana wieżyczka( a przynajmniej takie opowieści krążą po rodzinie :)).
Swoją drogą moje plany na emeryturę to zajęcie się na poważnie genealogią rodzinną.:)
W każdym razie jak zaczęliśmy z Mężem rozglądać się za gniazdem dla naszej powiększającej się rodzinki to dziwnym trafem nasze oko zawsze przyciągały stare mieszkania ,w starych kamienicach, bądź domy przynajmniej 90 -letnie :).
Było już kilka miejsc, w których zostawiłam swoje serce, ale niestety takie domy z reguły wiążą się z nakładem olbrzymich kosztów związanych z remontem, a później utrzymaniem domu.
(Jak już będę tą miliarderką, to będę kupować stare domy i siedliska, remontować, przywracać do dawnego blasku, a następnie, albo organizować jakieś muzea, albo ośrodki kształcenia, warsztaty, albo pensjonaty !).
A na razie jesteśmy coraz bliżsi realizacji naszego małego marzenia - adaptacji starego domu na rzecz naszej całkiem młodej rodzinki. I ten blog ma być właśnie o tym.
Ale nie tylko!
Będzie o projektowaniu i sztuce użytkowej, o życiu , wychowywaniu dzieci i uczeniu ich jak przetrwać w dzisiejszych zupełnie niespokojnych i trudnych czasach.
Zapraszam!
Niech piękną ilustracją do inauguracyjnego wpisu , będą domy i mieszkania , które zapadły nam w serce, ale którymi z różnych względów ( głównie finansowych) zająć się nie mogliśmy.
( Na samej górze siedlisko z wklejonymi drzewami - tak chciałam męża przekonać do zakupu :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
takie stare domy mają potencjał. Można je zawsze solidnie wyremontować, w środku zmienić wszystko, wyposażyć je w odpowiednie ekologiczne instalacje. I tak fotowoltaika gdynia to jedna z takich instalacji w jaką warto zainwestować. Oszczędności na prądzie będą znaczne, nawet do 90%. A za prąd produkowany ze słońca nie trzeba już przecież płacić.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o stare rzeczy, to co sądzicie o takim oklejaniu drzwi w Krakowie? W sensie, jak tutaj - https://kniz.pl/oklejanie-drzwi-i-okien-folia-samoprzylepna/
OdpowiedzUsuńCzy tak można uzyskać coś naprawdę trwałego? Sensowną zmianę? Jak to wygląda z Waszego doświadczenia?
Też zawsze marzyłam o zamieszkaniu w takim domu. Najlepiej stuletnim, takim z duszą. Dokupiłabym do niego mnóstwo pasujących, starych mebli i przedmiotów minionej epoki. Tak nawiasem mówiąc, jakby ktoś był z Warszawy i potrzebował firmy, która przewiezie jego rzeczy, to myślę, że warto zajrzeć tutaj: https://www.megam-przeprowadzki.pl/
OdpowiedzUsuń